Większość dnia spędziłam na pracowaniu przy kompie na kocu w ogródku (bo słoneczko), przy stoliku na ganku (żeby nie świeciło w gały) lub w kuchni (bo już za gorąco); leżeniu plackiem na kocyku (ciepluuuusio) i chowaniu się w domu (bo po kwadransie leżenia w pełnym słońcu zaczynałam mieć halucynacje); czytaniu, pisaniu... Poza tym umyłam i wyszorowałam rumaka Giantino (najpiękniejsza szosia świata), sprawdziłam czy wynajmowanie domu pod Gdańskiem jest o wiele droższe niż pod Warszawą, oraz- punkt dzisiejszego programu- potrenowałam z pieskami.
Smok uważa, że w triathlonie powinna być jeszcze jedna dyscyplina: rzucanie piłki borderowi
EDIT: A jednak! Film okazał się nad wyraz lekki, więc udało mi się już umieścić go na YouTube'ie. Oto pierwsze 'dorosłe' ćwiczenia Zosieńki-Smosieńki:
Cóż ja mam dzisiaj więcej pisać. Nie nudziłam się dzisiaj, co to to nie, ale dzień upłynął nad wyraz spokojnie. Mam za to kilka fotek słodkiego Smosia- moim ulubionym zajęciem stało się robienie serii zdjęć podczas wykonywania Smoczej sztuczki "turlaj się" ;-)
No i to by było na tyle. Jutro już mi nie będzie tak wesoło, bo podobno mam robić jakieś setki i dwusetki pod górkę na drodze dojazdowej do domu.. A podobno mieszkanie w Grzybnie nie ma żadnych wad.. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz