Po co Ci studia, meeeen?

<div style="text-align: justify;"> Kiedy kończyłam liceum wszyscy zastanawialiśmy się, na jaki kierunek studiów najbardziej chcielibyśmy się dostać. No dobra, nie wszyscy, ale zdecydowana większość z nas. Ci, którzy o studiach nie myśleli, byli postrzegani jak życiowe ofermy, które na pewno nic nigdy nie osiągną i będą wiedli smutny żywot, zewsząd smagani ubóstwem.</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Och, jakże nas wszystkich, żaków, wykiwali! </div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Jeszcze parędziesiąt lat temu możliwość mianowania się studentem to było naprawdę coś. Stereotypowy żak był postacią charakterystyczną, intrygującą, trochę tajemniczą i jakby odrealnioną. Żałuję, że nie było mnie w czasach, kiedy studiowanie było elitarne, a pęd do zdobywania wiedzy i poszerzania swoich horyzontów myślowych był nieodłącznym przymiotem uczniów szkół wyższych. </div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Bycie studentem, tak jak możliwość dopisania sobie przed nazwiskiem tytułu magistra, inżyniera czy doktora niewątpliwie daje prestiż. Tylko że prestiżem się nie najesz, że nie wspomnę już o zaspokajaniu bardziej skomplikowanych potrzeb. A teraz studentem może być każdy. Trzeba się trochę postarać, żeby dostać się na publiczną uczelnię, ale niepowodzenie to nie koniec świata: prywatne szkoły mają dużo miejsc dla takich, którym się nie udało - otwierają szeroko ramiona i skarboneczki! Dostępność szkół wyższych skutkuje totalnym sprofanowaniem statusu studiów, a to z kolei niesie za sobą ogromne zmiany w podejściu dorosłego ucznia do swojej dorosłej szkoły. Studia - nieważne, jaki jest ich kierunek - to dla większości po prostu kontynuacja szkoły. Podstawówka, gimnazjum, liceum, studia - taka kolej rzeczy. Trzeba przetrwać, angażować się tylko tyle, ile potrzebne do zakucia, zaliczenia i zapomnienia. A potem się zdziwić, że hydraulik zarabia lepiej od nas (choć robotę ma nierzadko <span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: x-small;">za</span>sraną</span>).</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Niestety, chyba na każdym kierunku powtarza się ten sam schemat: kilkanaście procent studiujących to pasjonaci, a pozostali to zbiorowisko 'naiwnych uczniów' (witaj szkoło), studentów 'jestem tu bo to wiocha nie mieć papieru z wyższej uczelni' oraz - może to nawet najliczniejsza grupa? - 'nie dostałem się na prawo*/medycynę**/weterynarię***/psychologię****'. </div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <span style="font-size: x-small;">* studenci administracji, dziennikarstwa, europeistyki, politologii, socjologii, kulturoznawstwa</span></div> <div style="text-align: justify;"> <span style="font-size: x-small;">** studenci różnych dziwnych kierunków, które zostały chyba wymyślone specjalnie na potrzeby przegranych w tej nierównej walce rekrutacyjnej</span></div> <div style="text-align: justify;"> <span style="font-size: x-small;">*** studenci zootechniki</span></div> <div style="text-align: justify;"> <span style="font-size: x-small;">****studenci przeróżnych filologii oraz większości tych z punktu pierwszego</span></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Tak, cóż. 'Wiochą' jest nie mieć magistra, ale pracować w fast-foodzie przez długie lata po ukończeniu studiów to nie jest wiocha? Zdobyć papier, który mianuje Cię specjalistą w danej dziedzinie, podczas gdy Ty sam wiesz, że pięć lat jechałeś na ściągach i tak naprawdę nic nie umiesz- to nie jest wiocha? Otóż wiocha jak nie wiem co!</div> <div style="text-align: justify;"> Tyle się teraz mówi, że ukończenie studiów nie daje gwarancji, ani nawet specjalnie dużej nadziei, na podjęcie fajnej, zgodnej z wykształceniem pracy. Dlaczego? Może pracodawcy już wiedzą, że status absolwenta nie zawsze niesie za sobą kwalifikacje, wiedzę, umiejętności? Może już zdali sobie sprawę z tego, że student nie zawsze studiuje, a częściej posługuje się zasadą Trzech Zet? Może receptą na to byłoby po prostu utrudnienie dostępu do szkół wyższych? Gorąco kibicowałabym mądrym głowom, które zechciałyby wprowadzić taką niedogodność. Pozornie utrudniłoby to życie wszystkim kandydatom, ale w rzeczywistości przeprowadziłoby niejako 'selekcję naturalną' i zdecydowanie podniosłoby prestiż i poziom studiowania. Bo niestety, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, a jak student uniwerkowi, tak i vice versa: na dłuższą metę program i system nauczania trzeba dostosować do poziomu studentów, choćby to była banda idiotów.</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Przykro mi - żeby być faktycznie dobrym w swojej dziedzinie, trzeba się w to angażować. Studia pokazują wiele drzwi, ale klucze do nich musimy znajdować sami. W przeciwnym razie jedyne wrota, które się zechcą przed nami otworzyć, to będą McWrota.</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> I jeszcze na koniec mocne uderzenie: może myślicie sobie, że bezzasadnie tak psioczę na niepubliczne szkoły, odmawiając im wszelkich znamion przyzwoitości? No to zobaczcie, na co wpadłam, kiedy szukałam sobie kursu na technika weterynarii (tak, wiem, to bardzo polonistyczny zawód :-)) i trafiłam na instytucję oświatową, która oferuje swoim uczniom.. nagrody za frekwencję. Ok, ok, nie jest to wyższa uczelnia, uczniowie to nie są studenci, wiem, ale mimo wszystko uważam, że to jest po prostu uwłaczające. Można się tylko cieszyć, że absolwenci zdobywają tylko określony zawód - zwykle technika - i nie będą wykonywać zadań przeznaczonych dla specjalistów. Zdecydowanie nie chciałabym pójść do lekarza, który chodził na zajęcia po to, żeby dostać za to aparat fotograficzny. O ludzie..</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> Poniżej foteczka - dla przyzwoitości zamazałam nazwę szkoły, coby nie robić bezczelnej antyreklamy.</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuHcex82VKAclaCqNdPtvxPP9rwveZ3lHVtTbVFlYgjwD7lPPaGvS70Ab7mP3uFedl-J1fJ3IjJufb_0gmyOg_3Ql05QMEpLewE1nSpFS690Ln40n9x09MGkAGfY-TY13NyiQKJSNZys/s1600/lol.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuHcex82VKAclaCqNdPtvxPP9rwveZ3lHVtTbVFlYgjwD7lPPaGvS70Ab7mP3uFedl-J1fJ3IjJufb_0gmyOg_3Ql05QMEpLewE1nSpFS690Ln40n9x09MGkAGfY-TY13NyiQKJSNZys/s320/lol.jpg" width="226" /> </a></div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> <br /></div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"> Morał z tego paszkwilu, jakiego się tutaj dopuściłam, jest prosty: nie wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie! Ludzie na niższych stanowiskach też są potrzebni, ważni, a często okazuje się, że zarabiają więcej, niż ą-ę magistrzy inżynierzy. Nie ma się co cisnąć na studia, jeśli wiemy z góry, że to będą stracone lata. Po co się męczyć?</div> <div style="text-align: justify;"> <br /></div>

Po co Ci studia, meeeen?

czytaj...

Kiedy kończyłam liceum wszyscy zastanawialiśmy się, na jaki kierunek studiów najbardziej chcielibyśmy się dostać. No dobra, nie wszyscy, ale zdecydowana większość z nas. Ci, którzy o studiach nie myś...

Jestem Polakiem - świętuję co mi pasuje!

W Tłusty Czwartek na facebookowej tablicy pojawiło się zatrzęsienie statusów i zdjęć świętujących z tej radosnej okazji znajomych. <i>'Ale się nażarłem/am!', 'już 10', 'zjadłem już 7, PĘKAM'</i>. Zdjęcia pączków, ludzi z pączkami, obok pączków i nad talerzami pełnymi pączków. Epizodycznie przewijały się faworki, ciasteczka i inne słodkości. Słodko aż do bólu.<br /> <br /> Jak wiadomo, Tłusty Czwartek, zwany też zapustnym, jest ostatnim czwartkiem przed 40-dniowym postem, rozpoczynanym przez Środę Popielcową. Pomyślałam sobie zatem, że skoro potrzeba uzewnętrzniania swojej emocjonalności i religijności jest u moich znajomych tak silna, to sześć dni później tablica zapełni się statusami o wielkopostnych postanowieniach i zdjęciami z rytualnego posypywania głów popiołem. Obawiałam się nawet, że część osób z listy kontaktów po prostu zniknie z facebooka na ponad miesiąc na znak walki ze swoimi słabościami.<br /> <br /> Nic z tych rzeczy. Ani <i>sweet foteczek</i> pod krzyżem, ani pełnych emfazy opisów. Byłam zawiedziona.<br /> <br /> Gdybym o tę drażliwą kwestię zapytała kogoś, kto parę dni wcześniej obwieszczał światu, ile pączków wepchnął w swe trzewia na znak solidarności ze świętującymi ostatni tydzień karnawału, z pewnością większość udzieliłaby mi odpowiedzi: 'Wielkiego Postu nie obchodzę, bo nie jestem katolikiem'.<br /> <br /> Helooooł????<br /> Tłusty Czwartek jest super, ale Środa Popielcowa za smutna, więc olewamy?<br /> Przygotowujesz mazurka na Wielkanoc, ale nie potrafisz opowiedzieć, czym jest Wielki Piątek?<br /> Chętnie przyjmujesz prezenty pod choinkę, choć przez chwilę nie pomyślisz o Najważniejszym Prezencie Dnia?<br /> 1 listopada biegniesz na cmentarz, ale nie wiesz, że Dzień Wszystkich Świętych to nie to samo co Zaduszki?<br /> ...<br /> <br /> Polak świętuje, co mu pasuje - nie ma już dla niego sacrum. W tym hedonistycznym świecie, w pogoni za sprawianiem sobie przyjemności ucieka od wszystkiego, co jest przykre, ale ważne.<br /> <br /> Szerzej: instytucja kraju katolickiego jest ogromną krzywdą i nieporozumieniem, zarówno dla ludzi, jak i dla religii samej w sobie. Spłaszczanie swojej religijności (również poprzez wtrącanie w schematy i definicje) jest czymś strasznym, prowadzącym do zmiany i upadania całej moralności jednostki.<br /> Taki nam się XXI wiek smutny robi.<br /> <br /> <br /> <span style="font-size: x-small;"><b>Gwoli wyjaśnienia</b> - nie, nie jestem fanatyczną katoliczką, ba - od lat nie postawiłam stopy w kościele. Po prostu nienawidzę hipokryzji.</span><br /> <br /> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR5vnbwoNSASnRQ6kWJoFsY0quU7tWg5bcEWyh_W1qf4e-7FvSEtijayNrd4MLKlqGybRDFAwRf6Ui_rREXJcsRXNte_DBKhKlZbaiEClvLJOVcutE-1cEt1sjgClqH-OKohYbsMeb6GA/s1600/buddy.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="278" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR5vnbwoNSASnRQ6kWJoFsY0quU7tWg5bcEWyh_W1qf4e-7FvSEtijayNrd4MLKlqGybRDFAwRf6Ui_rREXJcsRXNte_DBKhKlZbaiEClvLJOVcutE-1cEt1sjgClqH-OKohYbsMeb6GA/s320/buddy.jpeg" width="320" /></a></div> <br />

Jestem Polakiem - świętuję co mi pasuje!

czytaj...

W Tłusty Czwartek na facebookowej tablicy pojawiło się zatrzęsienie statusów i zdjęć świętujących z tej radosnej okazji znajomych. 'Ale się nażarłem/am!', 'już 10', 'zjadłem już 7, PĘKAM'. Zdjęcia pąc...

Tylko jedno kliknięcie!

Drodzy przyjaciele i znajomi,<br /> spieszę uprzejmie Was zawiadomić, że jeśli chcecie wysłać do mnie link z prośbą o zagłosowanie w jakimkolwiek konkursie, nie trudźcie się i porzucajcie nadzieje. Moje milczenie nie będzie oznaczać zgody.<br /> <br /> Życzę Wam wszystkim szczęścia i wygranych w głosowaniach - mówię całkiem szczerze. Jeśli to ma Wam poprawić humor, to niech Wasze miłe dzieci zdobywają tytuły Najsłodszego Szkraba Dzielnicy, a psy stają się laureatami konkursu na Zdjęcie Miesiąca. Wasze koty są naprawdę sympatyczne, nie mam również nic przeciwko wygranej Waszych kuzynek, cioć, braci czy mężów. To nie to, że Was nie lubię, nie mam czasu na klikanie albo nie podoba mi się stylizacja Waszej przyjaciółki, biorącej udział w konkursie.<br /> <br /> Niemniej - apeluję - nie wysyłajcie mi tego spamu. Prośbę tę kieruję zwłaszcza do osób, z którymi na codzień w ogóle nie utrzymuję kontaktu. Womitować mi się chce już na te wszystkie konkursy i oto wyjaśniam dlaczego:<br /> <br /> pomijając już fakt, że zazwyczaj nie jestem osobiście zaangażowana ani zainteresowana przedmiotem konkursu, uważam że głosowania, w których wygrywa osoba, która zbierze najwięcej kliknięć, lajków, odsłon (...) są po prostu pozbawione sensu. Na najwyższym stopniu podium bowiem wcale nie staje osoba, która ma obiektywnie najfajniejsze zdjęcie/członka rodziny/zwierzaka/itp, ale ta, której najlepiej poszło spamowanie znajomych.<br /> Wobec powyższego - czy naprawdę macie satysfakcję z takiej 'walki'?<br /> <br /> Jedno jest pewne- możecie być z siebie dumni, ponieważ uczestnicząc w takim głosowaniu zrobiliście świetną reklamę strony, na której wisi Wasze zdjęcie/cokolwiek.<br /> Jak wiadomo, głosowanie odbywa się na stronie organizatora, więc jeśli wysyłacie znajomemu odnośnik do konkursu, to dokładnie tak, jakbyście bezpośrednio wysłali mu link do serwisu-matki. Stąd właśnie ta wielka popularność głosowań, w których biorą udział 'krewni i znajomi'. Jeszcze fajniej (dla organizatora oczywiście), jeśli głosujący musi się zarejestrować lub wejść do fejsbukowej aplikacji, aby poprzeć swojego faworyta. Organizator zaciera ręce, bo dzięki temu będzie mógł wysyłać Wam setki maili i publikować różne bzdury na Waszych profilach. Enjoy!<br /> <br /> Zatem: jedyne strony, w których klikam bez zastanowienia, to <a href="http://www.pah.org.pl/nasze-dzialania/8/pajacyk">Pajacyk</a>, <a href="http://polskieserce.pl/">Polskieserce*</a> i <a href="http://www.pmiska.pl/">Pustamiska</a>. I Was też do tego zachęcam. Zamiast żebrać o klikaniową zrzutę na Wasze (zazwyczaj pierdołowate) nagrody, pospamujcie lud w słusznej sprawie.<br /> <br /> <span style="font-size: x-small;">*pomimo tego błysko<span style="font-size: x-small;">t<span style="font-size: x-small;">liwego </span></span>stwierdzenia, że 'wielu Polaków umiera na serce'. a potem się dziwią, że ktoś wraca załamany od lekarza i mówi, że 'ma tarczycę', lol :D </span><br /> <br /> (Hohoho, to chyba najkrótsza notka na mom blogu. Od razu widać, że nie jestem urodzonym hejterem!)<br /> <br /> Dobra, to teraz przez kilka dni będę monitorować zmiany w liczbie znajomych na fejsbuku. Ciekawe, ile osób wyrzuci mnie z listy z myślą: 'łeeeee, jak ta gupia nie głosuje, to wywalam' ;-)

Tylko jedno kliknięcie!

czytaj...

Drodzy przyjaciele i znajomi, spieszę uprzejmie Was zawiadomić, że jeśli chcecie wysłać do mnie link z prośbą o zagłosowanie w jakimkolwiek konkursie, nie trudźcie się i porzucajcie nadzieje. Moje mil...